piątek, 27 września 2013

Kompuls?

Moje "5-6 posiłków dziennie" nie wychodzi...
Mały kompuls dzisiaj był. Ale nie przejmuję się tym. Waga to tylko cyferki. Cyferki, które kiedyś znaczyły dla mnie wszystko. Tak samo, jak kalorie. Nadal staję na wagę z duszą na ramieniu, ale już nie płaczę, gdy jest tam więcej. Trudno. 
Żyć. Tego pragnę. Żyć. Za dużo poświęciłam tym głupim cyfrom. Kalorie odeszły. Wiem, że waga z czasem też odejdzie. Wszystko odchodzi. Nic nie jest na zawsze. Czasem to niestety, a czasem "stety".
Ludzie też odchodzą. I z tym mam problem. Ostatnio sobie uświadomiłam, że przecież moja rodzina żyć wiecznie nie będzie. Co ja bez nich zrobię? Wolałabym zniknąć pierwsza. Nie wyobrażam sobie życia bez mamy, brata, babci, dziadka, a nawet mojego psa. Oni są dla mnie wszystkim. Zapomniałam o tym na 3 lata. Obudziłam się teraz. I uświadomiłam sobie, że...kiedyś mogę zostać sama. Nie mam przyjaciół, tym bardziej chłopaka. 
Może dlatego znalazłam "przyjaciółkę" anoreksję? Czasem przeglądając blogi pro-ana czuję zazdrość, smutek, i chęć powrócenia do tego. Ale nie. Nie tym razem. Nie znowu. NIE!
Żyć. Żyć. Oddychać. Żyć. Tylko tyle.
Żegnaj, Ano, Ty też nie byłaś na zawsze. Dla mnie umarłaś.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

© Stay strong, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena